czwartek, 13 lutego 2014

BURMISTRZ PRZYZNAŁ RADNEMU RACJĘ. SĄ PROBLEMY Z ZALEWEM

Urząd Miasta zleci ekspertyzę jakości wykonania ścieżek spacerowych nad nowodębskim zalewem. O nieprawidłowościach na inwestycji wielokrotnie informował
burmistrzów radny Marek Ostapko – Nie pozwolę by zrobili z zalewem to samo co z plantami – zapewnia i dodaje – Nowodębski podatnik ma otrzymać produkt za jaki zapłacił, a nie gorszy! 
Pierwsze artykuły na temat zalewu ukazały się na naszym portalu już w grudniu 2013 roku (ZOBACZ ARTYKUŁ: „Tak się buduje w Nowej Dębie”). Dokumentowaliśmy wówczas odpływające molo, sianie trawy na zimę i ścieżki spacerowe, które po opadach deszczu nie nadają się do prawidłowego użytkowania. Sprawa była przedstawiana na komisjach rady. Wówczas zastępca burmistrza Zygmunt Żołądź w obecności swojego szefa burmistrza Wiesława Ordona zapewniał, że wszystko jest w porządku, a radni odrzucili wniosek Marka Ostapki, aby zlecić badanie laboratoryjne ścieżek.
16 grudnia 2013 roku Marek Ostapko zwrócił się o pisemną odpowiedź czy błoto nad zalewem jest tym czym powinno być. Niestety władze mimo obowiązku udzielenia odpowiedzi w terminie 14 dniowym, nie były w stanie udzielić wyjaśnień. Pytanie to powracało na styczniowych komisjach i sesji Rady Miejskiej, jednak burmistrzowie w dalszym ciągu nie potrafili odpowiedzieć na pytanie CZY BŁOTO NAD ZALEWEM TO PLAZADUR ? Dlatego 5 lutego 2014 roku Marek Ostapko złożył pisemny wniosek do burmistrza, którego treść zamieszczamy poniżej:
CZYTAJ TAKŻE: CZY TO BŁOTO TO PLAZADUR?
Po prawie 2 miesiącach zajęli się tematem
W dniu dzisiejszym na stronie Urzędu Miasta burmistrz Zygmunt Żołądź ogłosił, że ścieżki spacerowe „budzą niepokój” wobec czego w najbliższych dniach zostanie zlecona ekspertyza mająca na celu wyjaśnienie sprawy. - Nie wiem czy w ramach zapewnienia maksymalnego obiektywizmu skorzystano z mojej sugestii,aby podmiot badający zalew został wskazany przez niezależne gremium. - mówi radny Marek Ostapko.
Faktem jest, że pośrednio władze odniosły się do wniosku radnego także w odniesieniu do inspektora nadzoru. Zygmunt Żołądź stwierdził: „Ustalamy również z radcą prawnym, czy inspektor nadzoru należycie wypełnił do tej pory swoje obowiązki. Poinformowaliśmy również Wykonawcę o podjętych krokach.„ Przypomnijmy, że jest to ten sam inspektor który nadzorował wykonanie plant i „Koziołka”.
W ramach partycypacji
-Zwróciłem się do władz miasta z kolejnym wnioskiem, iż jako osoba która pierwsza zauważyła liczne nieprawidłowości, chciałbym wziąć udział w badaniu ścieżek. Władze najwidoczniej nie radzą sobie z inwestycjami i dlatego kolejny raz chciałbym im pomóc – mówi Marek Ostapko. - Chciałbym w tym miejscu zaznaczyć, że pan Zygmunt Żołądź wielokrotnie zachęcał mnie do udziału w procesie inwestycyjnym. Czynił to publicznie podczas dyskusji na portalu Facebook. Liczę więc, że władze miasta w celu obrony inwestycji skorzystają z mojej pomocy. 
Dlaczego Gmina odebrała i zapłaciła za błoto?
Na koniec przypomnijmy, że I etap rewitalizacji zalewu został zapłacony i odebrany. Dlaczego Gmina odebrała i zapłaciła za te fuszerkę? Zygmunt Żołądź stwierdził iż „ W trakcie odbioru nawierzchnia była zmrożona, co uniemożliwiało jednoznaczne stwierdzenie należytego jej utwardzenia.” Jednak cząstkowe protokoły odbioru jakimi dysponujemy, mówią co innego. Ostatni dokument datowany jest na 5 listopada 2013 roku i wówczas żadnych mrozów nie było.
Jak wszyscy wiemy zima przyszła stosunkowo późno. Pierwsze zdjęcia błotnistych ścieżek zamieściliśmy 14 grudnia 2013 r. i nie było wówczas ani wcześniej żadnych przymrozków ani opadów śniegu. Wobec powyższego, tłumaczenia pana Żołędzia są delikatnie mówiąc wysoce niesatysfakcjonujące i miejmy nadzieję, że Pan Wiesław Ordon będzie w stanie odpowiedzieć rzeczowo na pytanie, dlaczego te ścieżki zostały zapłacone i odebrane. Jeśli nawet przyjmiemy tłumaczenia Żołędzia jako wiarygodne i przyznamy, że aura nie pozwalała na przeprowadzenie rzetelnego odbioru, to należało się z nim wstrzymać, a nie kupować „kota w worku”.
Co do tej pory robili burmistrzowie?
Dlaczego władze miasta dopuściły do tego stanu? Dlaczego tak długo zwlekały z zajęciem się sprawy mimo iż byli informowani o nieprawidłowościach? Na te pytania brak jednoznacznej odpowiedzi. Ważne że w tym momencie przyszedł czas otrzeźwienia i po interwencjach radnego władze miasta zdecydowały się działać. W tym miejscu trzeba mieć również świadomość, że jeżeli ekspertyzy potwierdzą podejrzenia radnego Marka Ostapki, wówczas inwestycja będzie musiała być przeprowadzona od nowa, a zatem wysoce prawdopodobne, że termin oddania dzieła znacznie się wydłuży. O postępach budowy będziemy informować.

Źródło: www.infonowadeba.pl

wtorek, 11 lutego 2014

Będzie badanie laboratoryjne ścieżek typu Plazadur

Tak jak pisałem w poprzedniej notce 5 lutego 2014 roku zwróciłem się do burmistrza Wiesława Ordona z wnioskiem o przeprowadzenie badań laboratoryjnych ścieżek spacerowych nad zalewem. W celu osiągnięcia maksymalnie obiektywnego wyniku prosiłem aby badanie zostało przeprowadzone przez niezależny podmiot wytypowany przez Podkarpacką Okręgową Izbę Inżynierów Budownictwa. Chodziło o to, aby uniknąć spekulacji, że zlecenie zostało wykonane pod określoną tezę, a takie bez wątpienia pojawiłyby się w przypadku gdybym to ja wskazał wykonawcę badania i takie też pojawią się gdy wykonawcę badania wskaże burmistrz. 

Dzisiaj (11 lutego) otrzymałem informacje, że Urząd zamierza zlecić /lub zleci w niedługim czasie przeprowadzenie badań laboratoryjnych:



Na chwilę obecną nie wiem czy mój wniosek z dnia 5 stycznia został pozytywnie rozpatrzony i czy wykonawca badania zostanie wybrany w taki sposób by jego bezstronność nie budziła wątpliwości.

Tak czy owak zastanawiająca jest kolejna rzecz. I etap inwestycji nad zalewem został ODEBRANY I OPŁACONY. Co takiego odebrano w ramach I etapu skoro konieczne jest wykonanie badań laboratoryjnych? 

niedziela, 9 lutego 2014

W sprawie nieprawidłowości nad Zalewem

Nawiązując do tematu "Czy to błoto to PLAZADUR? " informuję iż w dalszym ciągu nie otrzymałem ŻADNEJ odpowiedzi ze strony burmistrza i podegłego mu aparatu urzędniczego na moją interpelację z dnia 16 grudnia 2013 roku. Przypominam, że termin udzielenia odpowiedzi określonyw przepisach wynosi 14 dni. W związku z tym skierowałem do osób funkcyjnych pisma, licząc na podjęcie tematu. Sprawa jest PILNA gdyż szybkimi krokami zbliża się termin oddania dzieła. 


5 lutego 2014 roku skierowałem do burmistrza Wiesława Ordona wniosek o poniższej treści:


7 lutego 2014 roku, ponownie zwróciłem się do przewodniczącego Rady Miejskiej Wojciecha Serafina, aby korzystając z zapisów Statutu Gminy,  nakazał burmistrzowi Wiesławowi Ordonowi udzielić odpowiedzi na moją interpelację z dnia 16 grudnia 2013 roku. Na mój pierwszy monit z dnia 20 stycznia 2014 roku, przewodniczący Wojciech Serafin nie odpowiedział.

W innym piśmie z 7 lutego 2014 adresowanym do przewodniczącego Serafina poinformowałem go o swoich wątpliwościach dotyczących rewitalizacji zalewu. Zwróciłem się aby w celu uratowania inwestycji spowodował powołanie komisji rewizyjnej lub spotkania radnych, na którym zostaną podjęte określone działania mające na celu zapewnienie poprawności przebiegu procesu inwestycyjnego. 

Tego samego dnia, podobne pismo wysłałem do przewodniczącego Komisji Gospodarki Przestrzennej i Inwestycji Tomasza Gazdy.  Spytałem go jakie działania zamierza podjąć jako przewodniczący by zapobiec katastrofie inwestycyjnej. 

Jeżeli radni i burmistrz nie podejmą tematu będą ponosić pełną odpowiedzialność za kolejną fuszerkę i ryzyko odebrania dofinansowania na tę inwestycje. 

22 MILIONY ZADŁUŻENIA ! CZEKAJĄ NAS TRUDNE CZASY


Ten budżet zapowiada kryzys gminnych finansów jaki czeka nas w najbliższej przyszłości. Olbrzymie zadłużenie, wyludnienie miasta, niż demograficzny, wiszące nad nami ryzyko zwrotu unijnej dotacji będące konsekwencją fuszerki inwestycyjnej władzy, oraz inne zagrożenia będą skutkować stagnacją gminy, oraz wymuszać na kolejnych władzach trudne i bolesne decyzje. Dziejowa szansa na rozwój Nowej Dęby została całkowicie zaprzepaszczona!



Wiesław Ordon rządził w czasach niezwykłej prosperity. Samorządy były zalewane strumieniami unijnych pieniędzy. Banki z radością udzielały kredytów i pożyczek. Wiesław Ordon dysponował więc kapitałem jakiego nie miał żaden burmistrz przed nim i jakiego nie będzie miał żaden po nim. Szansa na rozwój została zaprzepaszczona, a Gminie w bliskiej przyszłości może grozić niewypłacalność. 

Radosna twórczość na kredyt
Jego rządy to radosna twórczość na kredyt. Co gorsze jest to twórczość kosztowna i bardzo niskiej jakości co widzimy na plantach, na Wczasowej, na tarasie Domu Kultury i co obserwujemy nad zalewem. Czas powiedzieć sobie prosto i dosadnie: W tym radosnym, lekkomyślnym szale wydawania spadających z nieba pieniędzy zabrakło strategii, planu, pomyślunku. Skupiono się na kosztownych i nie zawsze potrzebnych świecidełkach zapominając o tym, że jeśli Nowa Dęba chce być konkurencyjna musi postawić na prawdziwy ROZWÓJ, a ten wiąże się z postawieniem na przedsiębiorczość. 

Najważniejsze, palące problemy społeczności jak brak miejsc pracy czy kwestie mieszkaniowe nie zostały rozwiązane. Przez 7 lat rządów przygotowano jedną działkę pod budownictwo wielomieszkaniowe. 7 lat zajęło osuszanie kałuży na wjeździe do nowodębskiej podstrefy ekonomicznej. Nie stworzono inkubatorów przemysłowo-technicznych, nie odlesiono terenów, które mogłyby zostać przeznaczone pod inwestycje. Ale zamiast mieszkań i pracy mamy burdel na plantach. Wielu na tym bałaganie zrobiło dobry interes, ale Nowa Dęba nie ma z niego żadnego pożytku…. Wręcz przeciwnie: wstyd i długi.

Techniczna formułka oznaką sukcesu!
Co na to władze miasta? Na najważniejszej sesji w roku nieobecni byli burmistrz Wiesław Ordon i przewodniczący rady Wojciech Serafin. Budżet referowała skarbniczka. Zastępca burmistrza Zygmunt Żołądź nie podjął się tej roli. Nic dziwnego. Tym budżetem nie ma się co chwalić. 7 lat tłustych minęło bezpowrotnie. Teraz czeka nas 7 lat chudych. 

Ustami zastępcy burmistrza Zygmunta Żołędzia, władze gminy chwalą się, że budżet jest... ZRÓWNOWAŻONY. Dla laików być może brzmi to całkiem dźwięcznie. Jednak każdy kto choć trochę zna się na samorządzie wie, że jest to pojęcie czysto techniczne. To magiczne słówko oznacza nie mniej nie więcej, że wydatki budżetu pokrywają się z wpływami. 

Miasto umiera? Taki mamy trend! 
Gdy na sesji budżetowej pod adresem władzy padły oskarżenia, że ta nie zrobiła nic by zatrzymać w mieście młodych ludzi, zastępca burmistrza Zygmunt Żołądź z rozbrajającą szczerością odpowiedział, iż taki już jest trend że ludzie wyjeżdżają i właściwie nie powinno się podnosić tego problemu... I takie rzeczy mówi osoba której zadaniem jest ten trend powstrzymać a nawet odwrócić! Czy Państwo to rozumiecie? To, że Nowa Dęba UMIERA jest dla burmistrza tego miasta „trendem” i czymś naturalnym. Czymś z czym nie czuje potrzeby walczyć. Dopiero gdy zwrócono mu uwagę, że komu jak komu ale jemu nie wypada tak mówić zaczął usprawiedliwiać się, że nie o to mu chodziło... Panie zastępco! Bardziej prawdopodobne, że „z obfitości serca, usta mówią”.

Ciężar spłaty długów Ordona spadnie na najbiedniejszych
Ten budżet to zapowiedź czekającego nas kryzysu. Czy ktoś zadał sobie pytanie kto spłaci olbrzymie zadłużenie Gminy skoro miasto się wyludnia i radykalnie spada poziom dzietności? Oczywiste jest, że ciężar długów Ordona spadnie na najbiedniejszych czyli emerytów i ludzi zmuszonych do korzystania z usług opieki społecznej. Nawet jeśli ktoś demagogicznie mówi: „Nic się nie bójcie! Podwyższamy podatki tylko pracodawcom” to przecież wcześniej czy później odbije się to na mieszkańcu, który jest pracownikiem. Bo albo straci on pracę albo dostanie mniejsze wynagrodzenie. W efekcie po grzbiecie dostaje ten najbiedniejszy i najsłabszy. 

Czas na zmiany 
Kolejne dwie kadencje będą kadencjami porządkowania tego bałaganu. Ale jak to bywa z porządkami bywają one kłopotliwe. Rozumiejąc powagę sytuacji, środowiska widzące konieczność zmiany muszą przystąpić do konsolidacji po to by porządki te były jak najbardziej zoptymalizowane i zrealizowane w warunkach wzajemnej współpracy tychże środowisk. Warto o tym myśleć już teraz.

sobota, 1 lutego 2014

Czy to błoto to PLAZADUR?

Czy ścieżka spacerowa nad nowodębskim zalewem została wykonana prawidłowo? Tworzące się zastoiny wody i błoto uprawnia do zadania pytania czy nowodębski podatnik otrzymał produkt za który zapłacił. Burmistrzowie Ordon i Żołądź nie potrafią, lub z jakiś powodów nie chcą udzielić odpowiedzi jakie materiały zostały użyte do jej budowy.

Już po niewielkich opadach deszczu ścieżka spacerowa nad nowodębskim zalewem robi się grząska i błotnista, co przedstawiają załączone zdjęcia. Do jej wykonania powinien być zastosowany materiał typu PLAZADUR lub lepsza. Technologia ta odznacza się dużą wygodą dla użytkowników i chłonnością wody, dzięki czemu nawet po dużych opadach deszczu są one funkcjonalne i dostępne dla użytkowników. 


GRAFIKA: Rozwiązanie przewidziane w dokumentacji:

Źródło: Gmina Nowa Dęba

Fot: Ścieżka spacerowa po opadach deszczu.

Błoto i zastoiska wody nie mają prawa tworzyć się na tej powierzchni


NOWODĘBSKI PODATNIK MA DOSTAĆ PRODUKT ZA JAKI ZAPŁACIŁ
Widząc fuszerkę do jakiej dopuszczono podczas rewitalizacji plant i „Koziołka”, oraz korzystając z publicznych zaproszeń burmistrza Zygmunta Żołędzia, jakie kierował pod moim adresem na portalu społecznościowym Facebook, postanowiłem aktywnie włączyć się w proces inwestycyjny i dopilnować, aby prace nad zalewem zostały wykonane prawidłowo. 

Pomijając już „odpływające” molo, sianie trawy na zimę i wodę podtapiającą kostkę brukową, chciałbym skupić się na błotnistej ścieżce spacerowej. Podczas jednej z grudniowych komisji Gospodarki Przestrzennej i Inwestycji poświęconej sprawie zalewu zapytałem burmistrza Żołędzia, czy ta błotnista ścieżka wykonana jest z plazaduru. Padła odpowiedź, że tak. Gdy spytałem, czy jest tego pewien, odpowiedział, że nie … 

Postulowałem wówczas, aby dokonać badania laboratoryjnego tego podłoża. Koszty takiego badania (zgodnie z obowiązującą umową) pokryłaby strona na niekorzyść której przemawiałyby wyniki, tzn. jeśli badanie wykazałoby, iż użyto niewłaściwych materiałów, wówczas zapłaciłby Wykonawca. Moja propozycja nie została zaakceptowana.

NIE POTRAFIĄ ODPOWIEDZIEĆ ZA CO ZAPŁACILI 
16 grudnia 2013 roku skierowałem interpelację do burmistrza Wiesława Ordona, aby odpowiedział czy nad zalewem użyto plazaduru, czy też nie. 19 grudnia otrzymałem odpowiedź od burmistrza Zygmunta Żołędzia, że moje pytanie przekazano inspektorowi nadzoru ( zalew prowadzi ten sam inspektor co planty). Do dnia dzisiejszego nie otrzymałem odpowiedzi na to pytanie. 

W tym miejscu chciałbym wyjaśnić osobom nie zaznajomionym z procedurami, iż Statut Gminy określa iż burmistrz musi odpowiedzieć na interpelacje w ciągu 14 dni. Tak się jednak nie stało. W tej sprawie wysłałem szereg monitów także do przewodniczącego rady Wojciecha Serafina. Odpowiedzi jak nie było tak nie ma.


BURMISTRZ MÓWI, ŻE SIĘ TYM NIE ZAJMUJE
Na poniedziałkowej komisji rady zwróciłem się do burmistrza Wiesława Ordona o to, czy nad zalewem zastosowano plazadur. Z rozbrajającą szczerością odpowiedział mi, iż nie zajmuje się tą inwestycją... Ponowne pytanie zadałem na środowej sesji rady miasta. Tym razem skierowałem je do burmistrza Zygmunta Żołędzia, który równie szczerze przyznał że inspektor nadzoru do dziś nie odpowiedział czy to błoto nad zalewem to plazadur. Gdy zwróciłem burmistrzowi Żołędziowi uwagę, że inspektor nadzoru jest jego pracownikiem i nie ma prawa nie wykonywać jego poleceń, a wobec tego powinny zostać wyciągnięte wobec niego konsekwencje, burmistrz Żołądź zamilkł... Kto kim dowodzi w tej drużynie? Burmistrzowie inspektorem czy inspektor burmistrzami ?



RADNY WYKONUJE ROBOTĘ 2 BURMISTRZÓW I INSPEKTORA
W tym momencie swoją aktywnością zastępuję dwóch burmistrzów i inspektora nadzoru. Żaden z nich nie wie, a przynajmniej nie chce powiedzieć jakie materiały zostały wbudowane w ścieżkę spacerową. Dlatego w międzyczasie odbyłem konsultacje z dystrybutorem plazaduru na Polskę. Dowiedziałem się, że nie realizowano żadnego zlecenia w Nowej Dębie. Gdy przedstawiłem zdjęcia „nowodębskiego plazaduru” uzyskałem informacje, że ten materiał nie ma prawa się tak zachowywać. Podczas rozmowy wyrażono przypuszczenie, że jakość lub grubość warstw konstrukcyjnych nie odpowiada wymaganiom projektu, co jest przyczyną tworzących się zastoisk i błota. Zweryfikować ten fakt mogłyby badania laboratoryjne, które jak napisałem wcześniej nie są pożądane przez włodarzy. 

I ETAP ZAKOŃCZONO, ODEBRANO I OPŁACONO
Jak widać mimo publicznych deklaracji władze miasta nie są zainteresowane współpracą przy inwestycjach. Burmistrzowie Ordon i Żołądź, mimo dostarczanych ode mnie sygnałów, nie są w stanie dopilnować wybranego przez siebie inspektora nadzoru, który w ich imieniu prowadzi inwestycje wartą prawie 2 miliony złotych ! ! ! Nie wiadomo czym dokładnie jest to błoto nad zalewem, mimo iż I etap rewitalizacji został ZAKOŃCZONY, ODEBRANY I ZAPŁACONY !!! Inspektor nadzoru po jednym pytaniu telefonicznym od burmistrza Ordona powinien śpiewająco odpowiadać jakie materiały zostały użyte podczas budowy. Przecież na tym polega jego praca !!! Nad czym więc burmistrzowie i inspektor zastanawiają się od 16 grudnia ???

Marek Ostapko