piątek, 27 grudnia 2013

Pływające molo

Dzisiaj zamieszczam wyjaśnienia zastępcy burmistrza Zygmunta Żołądzia w sprawie problemów z "pływającym molem" jakie w otrzymałem z Urzędu Miasta. Cała sprawa z molem opisana jest pod odpowiedzią zastępcy, której z ze względu na światęczno-noworoczny okres nie będę komentował :))







INFONOWADEBA.PL - TAK SIĘ BUDUJĘ W NOWEJ DĘBIE

Gdy 9 października na stronie Urzędu Miasta prezentowano nowe molo była to zapowiedź kolejnego spektakularnego sukcesu. Dzisiaj warto zadać pytanie jak długotrwały jest ów "sukces"...


Fragment ze strony Urzędu Miasta:


Od wczoraj wstęp na nowe molo jest znacznie utrudniony. Woda odcięła połączenie z lądem. Z nieznanych przyczyn molo przesunęło się na prawo… Fachowość wykonania rzuca się w oczy. Warto dodać, że w obiecankach była mowa o „molu pływającym” tj. takim które będzie dostosowane do zmieniających się poziomów wody


UWAGA UWAGA ! OTO PŁYWAJĄCE MOLO ! PŁYWA, ALE INACZEJ NIŻ OCZEKIWANO !




Cały zalew obtoczony jest dwiema ścieżkami. Asfaltowa dla rowerzystów, rolkarzy, wrotkarzy itp., oraz bieżnia rekreacyjna z kruszywa służąca do spacerów i joggingu. 



Okazuje się, że ta druga trasa w chwili obecnej nie jest funkcjonalna po opadach deszczu. Tworzą się tam kałuże, powierzchnia robi się śliska i bardzo łatwo można się pośliznąć ryzykując upadek i utaplanie się w błocie. 
Pytanie do władz: CZY TAKI EFEKT ZAMIERZALIŚCIE OSIĄGNĄĆ? Wszystkim biegaczom zamiast adidasów proponujemy gumofilce.



Kolejnym ciekawym elementem jest sianie trawy na zimę połączone z sadzeniem roślinności. Nie od dziś wiadomo, że okres jesienno-zimowy jest do tego celu najlepszy ! Panie Burmistrzu! Czy pozostałe trawniki w mieście także będą sadzone na zime?

Wprawdzie cała inwestycja nie została jeszcze OSTATECZNIE odebrana, ale Gmina ODEBRAŁA część prac (jesteśmy w posiadaniu częściowych protokołów odbioru). Protokoły te stanowią podstawę wystawienia faktury za wykonaną pracę. 

Kto zajmuje się budową?
Żeby zrozumieć to co obserwujemy należy odpowiedzieć na pytanie kto się tym wszystkim zajmuje. Pamiętacie jak pierwszy raz odpadły płytki z nowego tarasu domu kultury? Wówczas na stronie Urzędu Miasta okrzyknięto tego pana mianem "uczciwego wykonawcy". I właśnie ów "uczciwy wykonawca" zajmuje się dzisiaj zalewem. Z kolei inspektorem nadzoru jest ten sam inspektor który zajmował się prawidłowym przebiegiem wykonania plant i „Koziołka”. Nad całością czuwa znany duet fachowców czyli dwóch burmistrzów Zygmunt Żołądź i Wiesław Ordon. Czegóż chcieć więcej? 

O POSTĘPACH BUDOWY BĘDZIEMY INFORMOWAĆ ! ! !


środa, 25 grudnia 2013

Władze miasta upierają się, że jest dobrze

SUPERNOWOŚCI: ODNOWIONE PLANTY TO BUBEL

NOWA DĘBA. Sztandarowa inwestycja Nowej Dęby, inwestycyjnym bublem? Tak twierdzi jeden z radnych i powołuje się na wykonaną na jego zlecenie ekspertyzę budowlaną.
Radny wydał 3,6 tys. zł i zlecił ekspertyzę inwestycji wartej 5,5 mln zł. Z dokumentu, który kilka dni temu przedstawił dziennikarzom Super Nowości wynika, że cel przedsięwzięcia realizowanego w 70 proc. ze środków unijnych nie został osiągnięty.
Dokumentację fotograficzną, na której widać szereg wad oddanego w październiku reprezentacyjnego placu w Nowej Dębie oraz wielostronicowy opis fatalnego wykonania poszczególnych elementów i całości placu zaprezentował kilka dni temu dziennikarzom Super Nowości radny nowodębski Marek Ostapko.
- To jest raport jednego z najlepszych rzeczoznawców z zakresu budownictwa na Podkarpaciu – mówi Marek Ostapko. – Zleciłem taki raport, bo, moim zdaniem, gołym okiem widać, że inwestycja ta nie powinna zostać odebrana. Niestety, wiceburmistrz podpisał się pod protokołem odbioru i władze miasta cieszą się i chwalą tym bublem.
Radny Ostapko nie kryje, że ekspertyza kosztowała 3,6 tys. zł, ale, jego zdaniem, warto było na nią wydać takie pieniądze. – Patrząc na zrewitalizowane planty, na których zamiast reprezentacyjnego placu, mamy dzisiaj budowlanego bubla z usterkami, których nie da się naprawić, bo należałoby wiele elementów tego placu wykonać jeszcze raz, wiem, że pieniądze na jego budowę po prostu zostały zmarnowane. Nie rozumiem przy tym, jak władze miasta mogły podpisać się pod protokołem odbioru tej inwestycji. Przecież te pęknięcia granitu, przypadkowość w układaniu płyt, ich klawiszowanie, rozszczelnienia, zbyt ciasne ułożenie płyt niezgodne ze sztuką budowlaną i krzywizny murków nie powstały po odbiorze, ale były widoczne wtedy, kiedy komisja na czele z wiceburmistrzem oglądała plac.
Radny przyznaje, że informacje o tym, że prace nad rewitalizacją plant pozostawiały wiele do życzenia, przekazywał za pośrednictwem swojego bloga, a także w interpelacjach kilkakrotnie. Burmistrz zbywał jednak jego uwagi, odpisując, że inwestycja nie posiada większych wad.
Wiesław Ordon przyznaje, że o tym, że radny zlecił ekspertyzę, wiedział, bo nie było to tajemnicą. Samego raportu rzecznoznawcy jeszcze nie widział, bo radny mu go nie udostępnił.
- W protokole odbioru zostały uwzględnione wady, które dostrzegła komisja i w ramach gwarancji wykonawca prac ma je usunąć. Nie rozumiem, do czego zmierza radny Ostapko, który chce udowodnić na siłę, że inwestycja została źle wykonana – mówi burmistrz Wiesław Ordon.
- W sprawie tej panu radnemu odpowiadał już inspektor nadzoru budowlanego, według którego obiekt został wykonany zgodnie z założeniami, spełnia swoje przeznaczenie, do budowy nie użyto materiałów innych niż wymagane i zaakceptowane, a jednocześnie obiekt znajdował się w takim stanie, że można było przeprowadzić jego odbiór i oddać go do użytkowania – dodaje Zygmunt Żołądź, wiceburmistrz Nowej Dęby.
W poniedziałek radny miał przedstawić ekspertyzę radnym zasiadającym w komisji gospodarki. Przyznał także, że jeśli podzielą oni zdanie eksperta, który uznał, że cel inwestycji nie został osiągnięty, to w najczarniejszym scenariuszu może się okazać, że gmina musi zwrócić 70-procentową dotację unijną pozyskaną na tę inwestycję.
- Poczekam na reakcję burmistrza, a jeśli znów mnie zbędzie, zainteresuję sprawą Urząd Marszałkowski i prokuraturę – dodaje Ostapko.
Małgorzata Rokoszewska


Echo dnia:


TYGODNIK NADWIŚLAŃSKI: Fuszerka czy drobne usterki?

ostapko
Nowodębski radny MAREK OSTAPKO (na zdjęciu) wydał ponad 3,5 tysiąca złotych na ekspertyzę, która wykazuje, że odnowione za grube miliony miejskie planty są pełne niedoróbek i fuszerek. Teraz publicznie zadaje pytanie: dlaczego pomimo tych wszystkich uchybień inwestycja została odebrana przez inspektora nadzoru i oddana do użytku?
Cały katalog fuszerek radny przedstawiał już wcześniej na zdjęciach publikowanych między innymi na należącym do  niego  portalu  internetowym.  Gdy  miesiąc  temu  pisaliśmy o tym, mówił, że wynajął firmę, która ma ocenić fachowość i jakość prowadzonych na plantach prac budowlanych, ponieważ chce uciszyć tych, którzy dyskusję na ten temat ucinają stwierdzeniami, że „nie jest budowlańcem i się nie zna”.
– W ramach interpelacji informowałem burmistrza o nieprawidłowościach i wysyłałem mu szereg zdjęć ukazujących te fuszerki. On odpisywał jednak, że w tej inwestycji nie ma wad, a to, co widać na fotografiach, jest naturalnym skutkiem eksploatacji.  To  mnie  obrażało,  bo  takie  rzeczy  nie  mogą dziać się po kilku czy kilkunastu dniach użytkowania. Takie place buduje się na kilkadziesiąt lat, a nie na dwa tygodnie. Odpowiedzi, które otrzymywałem, potraktowałem jako próbę spławienia mnie, więc zamówiłem ekspertyzę u biegłego rzeczoznawcy budowlanego – mówi M. Ostapko, zapewniając, że rzeszowska firma Pro-Perfekt, która przygotowała dokument, jest jedną z najlepszych w swojej branży w województwie podkarpackim. – Warto dodać, że w protokołach odbioru  tej  inwestycji  nie  stwierdzono  istotnych  wad.  Jest tam jedynie mowa o tym, że zlecono kosmetyczne poprawki. Zapisano  na  przykład,  że  należy,  cytuję:  „usunąć  z  placu budowy  materiały  brukarskie,  resztki  gruzu  i  kory”,  a  więc po prostu pozamiatać to, co na nim zostało. Tymczasem ja wysyłałem do burmistrza zdjęcia, na których pokazywałem liczne nierówności, zacieki, pęknięcia murów czy wybrakowane kostki bazaltowe.
W  ostatnim  rozdziale  ekspertyzy,  pod  którą  podpisała  się  rzeczoznawczyni Joanna Matras–  zatytułowanym „Podsumowanie i wnioski” – zawarto między innymi całą listę zarzutów dotyczących niewłaściwego ułożenia granitowych płyt na centralnej części plant – nierówne ułożenie ich  względem  siebie,  rozmieszczenie  ich  zbyt  ciasno  czy układanie „jak leci”, bez odrzucania wadliwych elementów.
Zdaniem eksperta firmy Pro-Perfekt, w niewłaściwy sposób ułożono również kostkę brukową i „wylano” betonową nawierzchnię, na której już widać pęknięcia. Sporo zastrzeżeń dotyczy  także  budowy  betonowych  murków,  do  których przymocowano ławki i stojaki na rowery. Chodzi głównie o  to,  że  są  one  krzywe  i  posiadają  liczne  wybrzuszenia i wgłębienia, których mieć nie powinny. (…)
Rafał Nieckarz
Więcej w papierowym wydaniu „TN”.

Zastępca burmistrza Zygmunt Żołądź:


sobota, 7 grudnia 2013

"Lodowisko za 5 baniek"

Pamiętacie państwo "pola ryżowe" jakie pojawiają się na plantach po opadach deszczu?


Okazuje się, że na tym nie koniec "niespodzianek". 



Oto "zrewitalizowane" za ponad 5 milionów złotych planty. Plac reprezentacyjny, którego remont miał na celu poprawić estetykę i funkcjonalność miejsca. 


2 grudnia poinformowałem władze miasta o takim stanie rzeczy pisząc:

Szanowny Panie Burmistrzu,

W dniu dzisiejszym tj. 02-12-2013 roku otrzymałem wiadomość od jednego z mieszkańców miasta w której informuje on iż "Idąc dzisiaj do pracy na naszych plantach było istne lodowisko. Młodzież ledwo szła do szkoły, a ludzie jeżdżący rowerami się wywracali. Następny <> pomysł naszego burmistrza by wyłożyć plac tak śliskim materiałem".
Panie Burmistrzu! Na terenie tym zbiera się woda. Na placu jest ślisko. W jaki sposób problem ten zostanie rozwiązany? W jaki sposób będziemy radzić sobie z tym placem w zimie?

Z poważaniem,
Marek Ostapko 

Na powyższe pytanie nie otrzymałem jeszcze odpowiedzi. Jako, że sytuacja z każdym dniem wygląda coraz gorzej zwróciłem się z kolejną prośbą o interwencje:

Szanowny Panie Burmistrzu,

Z przykrością informuję, że na pl. Gryczmana zalega warstwa śniegu i lodu narażając tych samym przechodniów na niebezpieczeństwo. Stworzono jedną wąską ścieżkę prowadzącą w jednym wybranym kierunki. Nie jest możliwe należyte zimowe utrzymanie tego placu w racjonalny sposób bez użycia specjalistycznego sprzętu będącego w zasobach PGKiM. Dowiedziałem się jednak nieoficjalnie, że PGKiM nie może używać tego sprzętu gdyż mogłoby to uszkodzić zrewitalizowane planty. W związku z powyższym proszę o informacje:
1) Czy to prawda, że PGKiM nie może używać pojazdów służących do odśnieżania?
2) Kiedy Plac zostanie doprowadzony do porządku i utrzymany w należytym stanie?
3) Czy w chwili obecnej plac spełnia funkcje reprezentacyjne?
4) Czy w projekcie rewitalizacji zakładano uzyskanie takiego efektu?
Ze względu na bezpieczeństwo pieszych wnoszę o PILNE zajęcie się sprawą i wyeliminowanie tego typu sytuacji w przyszłości. 

W załączniku przesyłam zdjęcie wykonane w dniu dzisiejszym tj. 7 grudnia 2013 roku.

Z poważaniem,
Marek Ostapko 

I na koniec żeby nie było, że w całym mieście jest to samo. Oto chodnik przy ulicy Rzeszowskiej i chodnik przy Al. Zwycięstwa. Pytanie: To co jest źle wykonane? Chodniki czy może planty?




Mam nadzieję, że władze miasta zajmą się tematem zanim ktoś zrobi sobie krzywdę. No chyba, że za chwile dowiemy się że to lodowisko to jest celowa sprawa bo chcemy z naszych plant zrobić nowojorski Central Park:


wtorek, 3 grudnia 2013

Nie ma z kim rozmawiać.

W dniu 27 października 2013 roku złożyłem interpelacje w sprawie jakości wykonania rewitalizacji centrum zawierającą 14 zdjęć obrazujących ewidentną fuszerkę. Zasadnicze pytanie brzmiało: "dlaczego w protokole odbioru inwestycji nie zawarto ewidentnych uchybień w wykonaniu zadania: tj. krzywizn, szpar, zacieków, nierówności i innych, które są widoczne na załączonych przeze mnie zdjęciach. Zdjęcia zostały wykonane w dniu 9.10.2013r. "

Na pytanie to otrzymałem odpowiedź pismem datowanym na 14 listopada 2013 roku, którego treść zamieszczam poniżej:

(Kliknij na obrazek aby powiększyć)

Jak widać nie udzielono mi odpowiedzi na kluczowe pytanie. W zamian próbuje się mi wmówić, że wykonane przeze mnie zdjęcia zostały zrobione w trakcie usuwania awarii oświetlenia... Nawiasem mówiąc w innym piśmie zwróciłem się o wykaz awarii oświetlenia wraz z podaniem dat ich wystąpienia. Otrzymałem odpowiedź, że nie prowadzi się takiego rejestru. Na podstawie czego wnioskują więc, że moje zdjęcia  zrobione są w trakcie awarii? Dodam, że gdy je wykonywałem nie trwały żadne prace remontowe. 

Z oczywistych względów uznałem dostarczoną mi odpowiedź za wysoce niewystarczającą. Odebrałem ją jako próbę "spławienia" mnie. W związku z tym korzystając z zapisów Statutu Gminy zwróciłem się  17 listopada 2013 roku do Przewodniczącego Rady Miejskiej Wojciecha Serafina o pomoc. Oto treść mojego pisma:



Szanowny Pan Wojciech Serafin,
Przewodniczący Rady Miejskiej w Nowej Dębie

Na podstawie § 38 pkt 6 Statutu Gminy zwracam się do Pana o nakazanie Burmistrzowi NIEZWŁOCZNEGO udzielenia odpowiedzi na moją interpelację z dnia 27-10-2013r. (data wpływu: 2013-10-28) w sprawie jakości wykonania rewitalizacji centrum (plac Gryczmana i teren parku "Koziołek").

W dniu 15 listopada 2013 roku otrzymałem pismo datowane na 14 listopada (znak: RI.3020.1.16.2013) podpisane przez Z-ce Burmistrza Zygmunta Żołądzia, w którym brak jest merytorycznej odpowiedzi na moje pytanie z dnia 27-10-2013 roku. Pytanie to brzmiało:
"W związku z licznymi skargami mieszkańców dotyczącymi jakości wykonania rewitalizacji centrum (plac Gryczmana i teren parku "Koziołek"), proszę o udzielenie odpowiedzi dlaczego w protokole odbioru inwestycji nie zawarto ewidentnych uchybień w wykonaniu zadania: tj. krzywizn, szpar, zacieków, nierówności i innych, które są widoczne na załączonych przeze mnie zdjęciach".

Ponadto pragnę zaznaczyć, że w odpowiedzi jakiej udzielił mi z-ca burmistrza brak jest odniesienia co do całości przekazanego przeze mnie materiału zdjęciowego, a jedynie do jego części. W dokumencie pada również stwierdzenie iż przedstawione przeze mnie na zdjęciach niedoróbki nie stanowią wady lecz są "skutkiem eksploatacji"rewitalizownych terenów.

Odpowiedź te z oczywistych względów uważam za wysoce niesatysfakcjonującą. Czy Pan Przewodniczący także uważa, że wykazane braki mogły powstać na skutek eksploatacji w zaledwie 12 dni od odebrania inwestycji i na kilka przed jej uroczystym przekazaniem mieszkańcom?

W związku z powyższym wnioskuję jak na wstępie.

Z wyrazami szacunku
Marek Ostapko

Do wiadomości:
Burmistrz Wiesław Ordon


W MIĘDZY CZASIE: Jako, że w na początku listopada burmistrz Wiesław Ordon powiedział w Radiu Leliwa, że zwrócił się do inspektora nadzoru z prośbą o wyjaśniania zdecydowałem się w ramach interpelacji poprosić o udostępnienie tychże wyjaśnień. Ich treść zamieszczam poniżej:
(Kliknij na obrazek aby powiększyć)



Jak widać inspektor nadzoru bagatelizuje całą sprawę zarzucając mi próbę podważenia jego kompetencji.  Powołuje się także na normy które miały zastosowanie w odległej przeszłości przy budowie elewatorów zbożowych lub bunkrów. Nie mogą one być jednak stosowane wobec obiektów o charakterze reprezentacyjnym. Inspektor nadzoru stwierdza także, że przedstawione przeze mnie wady to następstwo kilkunastodniowego użytkowania (eksploatacji)  obiektu... No cóż. Komentarz jest zbędny. 


"Uzupełnienie" interpelacji otrzymałem na listopadowej sesji Rady Miasta. Jego treść w dalszym ciągu nie dostarcza odpowiedzi na podstawowe pytanie.

(Kliknij na obrazek aby powiększyć) 

Jak widać, burmistrz spycha obowiązek odpowiadania na swojego zastępce, a zastępca nie ma zamiaru odpowiedzieć treściwie na proste pytanie: DLACZEGO W PROTOKOLE ODBIORU NIE UJĘTO EWIDENTNEJ FUSZERKI ?  Chce abym zadowolił się wyjaśnieniami inspektora... Panowie Burmistrzowie! Inspektor to był Wasz pracownik! Wszelkie wątpliwości załatwiajcie między sobą. Ja jako radny kontroluje WASZĄ - BURMISTRZOWSKĄ działalność i PYTAM WAS dlaczego odebraliście obiekt w takim stanie. Z sobie tylko znanych powodów nie udzielacie rzeczowej odpowiedzi. O czym to świadczy? Bo na pewno nie o waszej kompetencji i chęci wyjaśnienia sprawy.

Czy dalej chcecie brnąć w wersje jakoby wszystko co widzimy powstało w kilka/kilkanaście dni po odbiorze? Róbcie tak dalej!  Murki już się powyginały ze śmiechu, a płyty zapadły z radości. 

Miażdżąca ekspertyza dotycząca plant: Do użytku oddano obiekt wadliwy,wady są istotne

Opinia rzeczoznawców budowlanych jest miażdżąca i nie pozostawia złudzeń. Do użytku oddano obiekt wadliwy, z odstępstwami od projektu i rażącymi uchybieniami niezgodnymi z normami i zasadami sztuki budowalnej. Efekt? Za chwilę będziemy „rewitalizować” zrewitalizowane planty i Koziołka!!!

„Kicz, Fuszerka, Tandeta. Dlaczego na to pozwalamy” – taki tytuł nosił pierwszy artykuł w którym przedstawialiśmy Państwu skandaliczną jakość wykonanych prac rewitalizacji centrum. Władze miasta bagatelizują sprawę sprowadzając ją do kontekstu rywalizacji politycznej. – (…) Mam świadomość, że Marek Ostapko, będący w ciągłej opozycji do moich działań będzie wyolbrzymiał te usterki i budował wokół nich mit katastrofalnej jakości realizacji inwestycji – wyjaśniał na łamach Echa Dnia burmistrz Wiesław Ordon
-Niestety ta fuszerka to nie mit. To smutna rzeczywistość za którą jako gospodarz gminy ponosi pan pełną odpowiedzialność – odpowiada burmistrzowi radny Marek Ostapko. Za oceną radnego stoi ekspertyza dokonana przez rzeczoznawców budowlanych zaliczających się do czołówki krajowej w tym fachu. 


Fragment opracowania:

Fot: Ekspertyza potwierdza, że obiekt jest sfuszerowany i w takim kształcie nie powinien zostać odebrany gdyż nie spełnia swojego podstawowego celu.


Ocena techniczna jest bardzo obszerna zawiera szereg specjalistycznych pomiarów dlatego też w niniejszym artykule ograniczymy się jedynie do przedstawienia kilku zawartych w niej wniosków. Jednocześnie informujemy, że osoby które chciałby się zapoznać z całą treścią ekspertyzy mogą się w tym celu zgłosić na adres redakcji Info.

Marek Ostapko napisał w sprawie rewitalizacji centrum szereg interpelacji. W jednej z nich zastępca burmistrza Zygmunt Żołądźstwierdził : „ma Pan racje wskazując na istnienie szczelin pomiędzy płytami jednak technologicznie nie jest to wada ale skutek eksploatacji – zachodzi zjawisko osiadania spoin i samoklinowania płyt”… Skoro zdaniem władz gminy po kilkudziesięciu dniach eksploatacji mają prawo dziać się takie cuda jakie obserwujemy na plantach to powstaje pytanie czy jest tu z kim i o czym rozmawiać? Czy oni traktują te sprawę poważnie? I co będzie się z tym działo po kilku miesiącach? Z resztą co chwile widzimy, że na NOWYCH PLANTACH prowadzone są liczne prace naprawcze… Niestety robota została źle wykonana przez co obiekt zawiera WADY ISTOTNE. Każdy budowlaniec doskonale wie co to oznacza. Za chwilę władze miasta będą zmuszone rewitalizować zrewitalizowane planty ! ! ! 


Ekspertyza: Rażąca nierówność murków stanowi wadę trwałą, dyskwalifikującą murki jako element małej architektury reprezentacyjnego obiektu.





Ekspertyza: W myśl założeń projektu technicznego powierzchnia murków miała pozostać betonowa, zaimpregnowana jedynie specjalistycznym preparatem do betonu. W rzeczywistości murki były w znacznym stopniu „poprawiane” gipsową gładzią szpachlową (wyrównywanie powierzchni i maskowanie pęknięć). Na koniec murki zostały pomalowane farbą. Abstrahując od wyjątkowej niestaranności wykonania należy stwierdzić, że takie rozwiązanie jest niezgodne z projektem jak i zasadami sztuki budowalnej (niedopuszczalne pod względem technicznym).

Uwaga! Do kwestii murków odniósł się inspektor nadzoru, który zasłaniał się podając normy odchyleń które stosowało się onegdaj do budowy elewatorów zbożowych lub bunkrów!!! Żaden profesjonalista nie zastosuje ich do OBIEKTÓW MAŁEJ ARCHITEKTURY PEŁNIĄCYCH FUNKCJE REPREZENTACYJNE!!! 


WYBRANE ZDJĘCIA:



Ekspertyza: Na płytach o wklęsłych krzywiznach będą powstawały lokalne zastoiska wody, a w okresie zimowym – miejsca niebezpieczne, grożące upadkiem pieszych wskutek poślizgu na lodzie.



Obiekty reprezentacyjne wymagają szczególnie starannego wbudowania materiałów (wykonastwa) , które nie może polegać tylko na układaniu materiałów „jak leci”, ale powinno obejmować również odrzucanie elementów wadliwych i/lub uszkodzonych. 







Na koniec kilka zdań z WNIOSKÓW ekspertyzy:

W związku z oddaniem do użytku obiektu wadliwego, należy liczyć się z realnym wzrostem zakresu usterek i uszkodzeń, pod wpływem zmiennych warunków atmosferycznych (woda, mróz, upały itd.) oraz obciążeń eksploatacyjnych (ruch samochodowy na odcinku ul. Stefana Żeromskieg, ruch pieszy, ruch pojazdów do czyszczenia i odśnieżania nawierzchni itp., obciążenia użytkowe małej architektury). W wyniku działania tych czynników będzie postępowała dalsza, nasilająca się degradacja wadliwe wykonanych składników obiektu, a w szczególności:
-„klawiszowanie i zapadnie się płyt granitowych w nawierzchni placu, niewłaściwie podpartych wskutek wad podłoża (podsypki i/lub podbudowy);
-deformacje nawierzchni jw., i uszkodzenia (zniszczenia) płyt granitowych i elementów oświetleniowych, spowodowane zbyt ciasnym ułożeniem płyt nawierzchni;
-pękanie i wypadanie nieprawidłowych i źle osadzonych „docinków” płyt na połączeniach z oświetleniem i innymi rodzajami nawierzchni;
-wypadanie kostek granitowych słabo osadzonych w nawierzchni ;
-uszkodzenia murków betonowych, nieprawidłowo wykończonych gładzią gipsową;
-odrywanie się siedzisk z ławek montowanych do murków. „

Wadliwość obiektu pociąga za sobą następujące skutki :
- obniżenie wartości technicznej i trwałości obiektu ( konieczność przedwczesnych napraw, generujących dodatkowe koszty);
- utrudnienia i zagrożenia dla użytkowników obiektu („progi” na połączeniach nawierzchni, oblodzenia w nierównościach nawierzchni i zagłębieniach płyt, śliskość niefakturowanych płyt itp.);
- obniżenie wartości estetycznych obiektu.

Wady obiektu – często o charakterze trwałym - należy uznać jako ISTOTNE, zarówno z punktu widzenia właściwości użytkowych i kosztów eksploatacji obiektu, jak i pod względem bezpieczeństwa użytkowników. Obecny stan obiektu stawia pod znakiem zapytania osiągnięcie jednego z podstawowych celów przedmiotowej inwestycji – poprawy wizerunku miasta Nowa Dęba. "


/info

środa, 27 listopada 2013

Będą mocniej grzać

Po artykule "Nowa poczekalnia ale pasażerom zimno" zamieszczonym na InfoNowaDeba.pl (Kliknij aby przeczytać) otrzymałem odpowiedź na interpelacje w tej sprawie, której treść zamieszczam poniżej.

Kliknij na obraz aby powiększyć


 

poniedziałek, 18 listopada 2013

Tygodnik Nadwiślański: INSPEKTOR MAREK


Źródło: Tygodnik Nadwiślański. Autor: Rafał Nieckarz.
KLIKNIJ NA OBRAZEK ABY POWIĘKSZYĆ

Roboty gwarancyjne w SOK


wtorek, 12 listopada 2013

Sukces ma wielu ojców

Od kilku lat konsekwentnie wzywałem władze gminy do zajęcia się problemem przestarzałych wodociągów w naszym mieście. Podkreślałem, że stara i awaryjna sieć wodociągowa generuje ogromne koszty, które cedowane są  na mieszkańców. Nie widząc możliwości dialogu z ekipą rządzącą zdecydowałem się na nagłaśnianie tego tematu w lokalnych mediach, a na InfoNowadeba.pl systematycznie dokumentowałem pojawiające się awarie sieci.


Władze miasta starały się unikać problemu. Próbowano przekonać mnie i mieszkańców, że Nowa Dęba nie ma żadnych problemów z wodociągami. Gdy  podczas obrad Rady Miasta poruszyłem te sprawę, burmistrz Wiesław Ordon starał się przekonać mnie, że nie ma potrzeby pilnej wymiany sieci, bo stare rury są jeszcze dobre. Oto fragment:


Pragnę przypomnieć także, że przed tzw. rewitalizacją plant i "Koziołka" jako jedyny radny wzywałem do wymiany sieci wodociągowej znajdującej się na tym terenie. Wprawdzie byłem przeciwnikiem kolejnego w ciągu ostatnich lat przemeblowania plant jednak wiedząc, że rządząca większość i tak zrobi swoje nalegałem by zrobili to dobrze.

Na sesji 30 czerwca 2011 roku mówiłem:  "Kolejnym zadaniem z którym nie możemy zwlekać to wymiana sieci wodociągowej na terenie miasta. Doskonale zdajemy sobie sprawę z awaryjności tej sieci. Wszyscy mamy świadomość, że jest przestarzała i musi zostać wymieniona. Obawiam się, że przesuwanie tego etapu na kolejne lata może oznaczać blokadę inwestycji w mieście. Czeka nas rewitalizacja plac i „Koziołka”. Za chwilę może się okazać, że będziemy rozkopywać nowozbudowane chodniki, alejki, parkingi bo trzeba wymienić rurę. Aby uniknąć takich sytuacji jak najszybciej należy dokonać wymiany sieci wodociągowej na terenie miasta ale również podjąć się modernizacji kanalizacji sanitarnej i burzowej."


To wezwanie nie pozostało bez echa i rozpoczęto wymianę sieci wodociągowej. Ale ileż było o to krzyku, ileż pomyj zostało wylanych w moją stronę. Wyzywano mnie od populistów i demagogów. Wrzeszczano, że straszę ludzi bo przecież sieć wodociągowa w Nowej Dębie jest idealna a "awarie zdarzają się wszędzie".

Kampania medialna przemówiła jednak władzy do rozumu. Rozpoczęto modernizowanie sieci. I co się dzieję? Dzisiaj okazuje się, że to element "najważniejszej inwestycji bieżącej kadencji" !!! W gazecie samorządowej "Nasze sprawy" czytamy, że dzięki tej wspaniałej i jakże potrzebnej inwestycji poprawiła się jakość dostarczanej wody, zniknęły problemy z ciśnieniem wody a straty wody spadły z 25 do 16 % dzięki czemu nie trzeba podwyższać nowodębianom opłat za wodę. Można? Można!

Oczywiście na próżno szukać informacji kto był inicjatorem tego przedsięwzięcia, kto przez ostatnie lata wzywał władze do działania. Dzisiaj rządząca większość trąbi o swoim sukcesie. I szczerze mówiąc nie mam nic przeciwko bo tutaj chodzi o dobro gminy a nie o moje dobre samopoczucie. Jako mieszkańcy jesteśmy już przyzwyczajeni, że jak dzieje się coś dobrego to jest to zasługa władzy, a gdy są jakieś wtopy, porażki, potknięcia wówczas winny jest jakiś urzędnik, jakiś inspektor nadzoru... Generalnie wszyscy tylko nie władza. Tak czy owak dosyć naiwnie liczę jednak na to, że wszyscy ci ( w tym wielu przedstawicieli władzy) którzy wylewali na mnie pomyje za to, że pokazywałem rzeczywistość i domagałem się właściwego działania od rządzących  zachowają się dzisiaj honorowo i zdobędą się na powiedzenie magicznego słowa: PRZEPRASZAM. 


P.S. Zagadka na koniec. Burmistrz na filmie mówi "To nie jest tak, że coś co zostało wybudowane kilkadziesiąt lat temu trzeba na siłę wymieniać bo jest taka potrzeba". To jak to jest? Wymienialiśmy "na siłę" czy jednak miałem racje?

sobota, 9 listopada 2013

Echo Dnia: Ekspertyza na plantach

Źródło: Echo Dnia. Autor: Klaudia Tajs.

Mój komentarz:

Niestety z powyższej publikacji nie dowiemy się dlaczego odbierając inwestycje nie stwierdzono ewidentnych niedoróbek. Nie wiemy czy przyczyną była głupota czy nieuczciwość. Tak czy owak jedno i drugie dyskwalifikuje.

Z przykrością zauważam, że pan burmistrz Ordon za wszelką cenę stara się minimalizować swoją winę, a problem sfuszerowanej inwestycji sprowadza do poziomu sporu politycznego między władzą a opozycją. Szanowny Panie Burmistrzu! Proszę wreszcie zrozumieć, że tu nie chodzi o politykę. Tu chodzi o wydane MILIONY ZŁOTYCH, pozyskane na ten cel dotacje i zaciągnięte a nie spłacone kredyty i pożyczki. Tu chodzi o Nową Dębę! 

W gazecie czytamy: "Burmistrz Wiesław Ordon przypomina, że radny Ostapko w tej sprawie złożył już interpelacje, dlatego samorząd zgłosił wniosek o naprawę usterek w ramach gwarancji". Z powyższego wynika, że gdybym nie pokazał Wam palcem gdzie robota jest spartolona to dalej udawalibyście, że wszystko jest tak jak należy i uprawialibyście propagandę sukcesu. Powstaje jednak bardzo ważne pytanie: Czy wy w ogóle panujecie nad tym co się w gminie dzieje?

Ja podobnie jak Pan nie jestem budowlańcem, ale rzeczy które pokazuje na zdjęciach same rzucają się w oczy. Nie trzeba być fachowcem by je dostrzec. Jak to się stało, że Pan i pański zastępca ich nie zauważyliście? I dlaczego wbrew faktom mówicie, że to drobnostki? Skoro w kilka dni po odbiorze stykamy się z czymś takim to co będzie po roku? Co będzie za 3 lata? 

Pojawia się pytanie czym się Pan zajmuje, skoro nie potrafi Pan należycie przeprowadzić największego projektu swojej własnej kadencji? Dzisiaj próbuje się Pan zasłaniać inspektorem nadzoru (którego co warto przypomnieć sam Pan sobie wybrał). Ale inspektor jest po to by Panu pomagać. Pełną odpowiedzialność polityczną ponosi Pan i pański zastępca. Bo władza to odpowiedzialność. A skoro tego nie rozumiecie to po co tam siedzicie w tym Urzędzie? Skoro za nic nie odpowiadacie ( a przynajmniej nie za największe inwestycje swojej kadencji )  to może taniej i lepiej będzie jak opuścicie ten Urząd? 

Dzisiaj chcecie wcisnąć ludziom, że są to tylko drobne "niedociągnięcia".  Chociaż raz przyznajcie się do błędu i nazwijcie rzeczy po imieniu. TO JEST FUSZERKA!  Fuszerka za którą zapłaciliście miliony złotych z naszych pieniędzy. Nie ma jeszcze zimy a to wasze "cudo" już pęka i się sypie. Co powiecie po zimie gdy zacznie się rozlatywać? Będziecie uspokajać opinie publiczną, że "to rutynowe działanie" ? Że tak ma być? 

Nieprawdą jest także jakoby większości mieszkańców się ten bałagan podobał. Mieszkańcy pokazali co o tym myślą w dniu "uroczystego otwarcia" gdy mimo pięknej pogody i wielu atrakcji zbojkotowali udział w tym festynie. Mówią to także na ulicy gdy śmieją się z "pasów startowych" i "betonplatzu". Ale otoczeni klakierami nie chcecie zmierzyć się z bolesną prawdą. 

Wielu mówi, że chcieliście sobie zrobić za miliony złotych kampanijny sukces w roku wyborczym a strzeliście sobie w stopę. Trzeba to powiedzieć głośno i wyraźnie: Rządzenie gminą i realizacja inwestycji was przerosła. Nie podołaliście temu zadaniu. Nie zdaliście tego egzaminu i zasłużyliście na czerwoną kartkę. 




czwartek, 7 listopada 2013

LELIWA: Przebudowa centrum Nowej Dęby pod lupą radnego

Materiał Radia Leliwa:

Niedociągnięcia przy przebudowie Placu majora Gryczmana w Nowej Dębie wytyka władzom gminy, radny opozycji Marek Ostapko. Nierówności na chodnikach dla pieszych, zacieki, pękające murki, od których odpada tynk to tylko niektóre z usterek, jakie wskazuje radny. Aby rzeczywiście stwierdzić czy zauważone defekty mogą zagrozić prawidłowemu funkcjonowaniu inwestycji radny wynajął firmę, która przeprowadziła ekspertyzę wykonanych do tej pory prac. Jak podkreśla Marek Ostapko, oględziny były prowadzone nieinwazyjne i odnosiły się tylko do zewnętrznego stanu:

MAREK OSTAPKO: Zapoznałem się z protokołami odbioru inwestycji i w żadnym z tych protokołów nie ujęto ewidentnych niedoróbek. To nie są usterki które powstały po odbiorze. To są ewidentne niedoróbki czyli prace zostały źle wykonane, a w protokole odbioru nie wskazano tych rzeczy. Powstaje pytanie do pana burmistrza, do inspektora nadzoru dlaczego tego nie zrobiono?  Czy to było ze zwykłej ślepoty, niekompetencji czy to są jeszcze jakieś inne rzeczy o których nie wiemy?

Burmistrz Nowej Dęby Wiesław Ordon przyznaje, że już po odbiorze inwestycji zostały zauważone pewne niedociągnięcia, które teraz w ramach gwarancji poprawia wykonawca robót.

WIESŁAW ORDON: Broń Boże, jestem daleki od jakiś sporów z radnym. Jeżeli tylko są błędy, które da się jeszcze zniwelować to będziemy robić wszystko tak aby było zniwelowane. To nie jest tak, że dopuszczono fuszerkę bo obiekt był pilnowany przez inspektora nadzoru, został odebrany przez służby, ja nie słyszałem aby ktoś sobie krzywdę na tym obiekcie zrobił. Oczywiście i tutaj też zwróciliśmy się do inspektora nadzoru aby się odniósł jak to się stało, że takie ewentualne niedociągnięcia się pojawiły i oczekujemy na jego stanowisko. 


-----------------------------------------------------------------
Mój komentarz: 

PANIE BURMISTRZU! "NIEDOCIĄGNIĘCIA" ???? TO SĄ "NIEDOCIĄGNIĘCIA" ???? BOJE SIĘ SPYTAĆ JAK W PANA MNIEMANIU WYGLĄDA FUSZERA:
Popękany tor do jazdy na rolkach/łyżwach. Jeszcze nie było zimy a już pęka...






Tor do jazdy na rolkach/łyżwach



Wypadające kostki i dwie różne płyty...




wtorek, 5 listopada 2013

Neon naprawiony


niedziela, 3 listopada 2013

Wojna w powietrzu. Burmistrz nie wpuszcza radnego. Radny posyła samoloty

31 października w rozmowie telefonicznej zwróciłem się do burmistrza Wiesława Ordona z prośbą o umożliwienie wejścia na składowisko materiałów budowlanych przy ulicy Leśnej (plac po byłym przedszkolu) które stanowi własność gminy. 

Chciałem na własne oczy zobaczyć bałagan na który już wcześniej zwracano mi uwagę. Chciałem na potrzeby dyskusji na radzie miejskiej dokonać dokumentacji tego placu by uświadomić pozostałym radnym, że z mieniem gminy stanowiącym własność wszystkich mieszkańców należy się właściwie obchodzić. Zależało mi również na tym aby mieszkańcy mogli zobaczyć jak się gospodaruje mieniem gminy.

Burmistrz odmawia radnemu wejścia na plac gminy
Burmistrz Wiesław Ordon z całą swoją stanowczością odmówił mi jednak wejścia na plac powołując się na fakt iż sprawę kostki z ul. Żeromskiego skierował do prokuratury. Temat ten opisaliśmy w poprzednim artykule: Link. Poszedłem jednak w okolice placu by sprawdzić co się tam naprawdę dzieje. Nie widziałem tam, żadnych czy to prokuratorskich czy policyjnych plomb, tak więc nie toczą się tam żadne czynności którym mógłbym przeszkodzić. Ponadto już po skierowaniu sprawy do prokuratury z placu korzystała firma która zajmuje się budową jednego z chodników… A skoro tak to co stało na przeszkodzie by radny dokonał oględzin placu?
Nie jestem zatem w stanie określić czy, a jeśli tak to czego obawiał się burmistrz nie pozwalając mi wejść na plac. Być może była to tylko zwykła złośliwość. Zawsze mógł pójść na ten plac ze mną lub wysłać jakiegoś urzędnika lub funkcjonariusza straży miejskiej, który bacznie obserwowałby moje poczynania, a następnie skrupulatnie zrelacjonowałby je burmistrzowi…

Przejrzysta Gmina?
Tak czy owak radnemu rady miejskiej, członkowi komisji rewizyjnej mającej charakter kontrolny, członkowi komisji gospodarki przestrzennej i inwestycji burmistrz odmówił wejścia na plac gminy uniemożliwiając tym samym wykonywanie swoich obowiązków. Prawdopodobnie jest to pierwszy taki przypadek w historii nowodębskiego samorządu. Chyba trzeba sprawdzić czy Nowa Dęba dalej posługuje się tytułem „Przejrzysta Gmina” czy już nie?

Arogancja vs Humor
Wobec absurdalności sytuacji postanowiliśmy sobie delikatnie zakpić z wesołej decyzji burmistrza Ordona wysyłając na plac modele samolotów sterowane drogą radiową. Modele były wyposażone w kamery które z powietrza dokonały oględzin placu. Bo jak władza całym swoim autorytetem zabroniła wejścia to nie pozostało nam nic innego jak do tego „dekretu” się dostosować.

Sprawa kostki z ul. Żeromskiego w prokuraturze

Gdzie się podziała kostka granitowa z ulicy Żeromskiego? Burmistrz Wiesław Ordon utrzymuje, że całość kostki jest na placu po byłym przedszkolu przy ulicy Leśnej. Czy aby na pewno?

Podczas wykonywania przebudowy plant i Koziołka zdecydowano się na przebudowę ul. Żeromskiego znajdującą się pomiędzy domem kultury a plantami. W okresie PRL-u wiele nowodębskich ulic, w tym wymieniona Żeromskiego czy dzisiejsza Jana Pawła II pokryte były wysokiej klasy kostką granitową. W latach 80 drogi te pokryto masą bitumiczną.


Zdjęcie pokazuje jak wyglądała kostka na dzisiejszej ul. Jana Pawła II przed położeniem asfaltu. Tak samo wyglądała ulica Żeromskiego.


Rozebrać granit by położyć granit
Podczas przebudowy centrum miasta władze gminy zdecydowały się na dziwny krok. Podjęto decyzje o zdarciu asfaltu i wywózce historycznego granitu po to by nową drogę pokryć... GRANITEM który jak widać nie należy do wysokojakościowych. Nie trzeba być budowlańcem by wiedzieć, że historyczna kostka granitowa nie straciła swoich właściwości i stanowi pełnowartościowy materiał budowlany. Mogła być np. pozostawiona na tej ulicy lub zostać wykorzystana do budowy chodnika lub placu w innej części gminy. 

Gdzie reszta?
Ulica Żeromskiego miała przybliżone wymiary 6m szerokości i ponad 100m długości. W związku z tym pod asfaltem powinno znajdować się 600 m2 pełnowartościowej kostki, granitowej podbudowy, a także ok 200 mb krawężników. 

Tymczasem protokolarnie nowodębski magistrat przyjął jedynie 396,8 m2 kostki. W protokole z dnia 16 sierpnia 2012 roku nie odnotowano jednak przejęcia granitowej podbudowy oraz krawężników. Pierwsze pytanie jakie powstaje w tej sprawie to gdzie znajduje się nieodnotowane w protokole ponad 200 m kostki bo chyba nikt nie chcę wmawiać mieszkańcom że jej tam nie było. Drugie pytanie to gdzie znajduje się reszta materiałów z tej ulicy, których nie ujęto w protokole?

W sprawie kostki do burmistrza Ordona trafiały interpelacje radnego Marka Ostapko w których pytał on burmistrza gdzie znajduje się pobrana z Żeromskiego kostka, czy była komuś odsprzedawana itp. Burmistrz odpowiedział, że CAŁOŚĆ kostki znajduje się na placu po przedszkolu. Każdy z nas może przez ogrodzenie zobaczyć, że nie ma tam nawet wskazanych przez urząd 396 metrów a co dopiero 600m. 








Tak się „składuje” mienie gminy
Oglądając zdjęcia ze składowiska przy ul. Leśnej widać, że materiał ten nie jest uporządkowany lecz zrzucony „na kupę”. W jaki sposób przebiegało jego liczenie skoro nie został on nawet należycie ułożony i posegregowany tak by liczenie było miarodajne? Jaką metodologię zastosowano w tym wypadku? Czy tak się gospodaruje mieniem gminy? 

Proszę zwrócić uwagę, że na zdjęciach widać niewielką pryzmę piachu na której znajduje się rozsypana kostka i resztki zdartego asfaltu. Ile jest tego materiału? Ok 20m2? Może 50m2? Trudno dostrzec tam jednak 396 a co dopiero 600! 

Sprawą kostki zajmie się prokuratura?
Na ostatniej komisji inwestycji i gospodarki przestrzennej radny Marek Ostapko zadał burmistrzowi pytanie dotyczące powyższych kwestii. Burmistrz Wiesław Ordon odpowiedział iż zgadza się z uwagami radnego w związku z czym przekazał sprawę do prokuratury. Do sprawy będziemy wracać.


/KK

www.infonowadeba.pl