wtorek, 3 maja 2011

Sabaty zmienią Nową Dębe

W jednym z numerów Informatora* w artykule „Sabat wokół kałuży” mogliśmy się zapoznać ze zdaniem „mieszkańców miasta nieobecnych na spotkaniu” zorganizowanym przez Klub Radnych Ratusz a poświęconym sprawie naszego zalewu.

Otóż owi nieobecni mieszkańcy (jeden? Dwóch? Dwustu? Wszyscy nieobecni?- tego nie wiadomo) twierdzą, że zalew należy – po uprzednim osuszeniu jak domniemam- podzielić na działki budowlane i rozparcelować wśród zainteresowanych. Owi tajemniczy mieszkańcy stwierdzają również na łamach gazety, że każda złotówka wydana na zalew to wyrzucanie pieniędzy w „kałuże”, a każda minuta poświęcona dyskusji o jego przyszłości to strata czasu „połączona z głupotą”. Pada również kategoryczne stwierdzenie jakoby nikt tej „kałuży” nie chce...

Odnosząc się do tych stwierdzeń uważam, że fakty są zgoła inne: zalewu chcą wędkarze, wodniacy z LOK-u i UKS Stengi, zalewu chcą mieszkańcy licznie przybywający na imprezy organizowane w tym miejscu przez Stengę i Ratusz, a także samorządowcy wymieniający nasze bajorko w swoich programach oraz wyborcy którzy oddali na te programy głos.

Zorganizowane przez Ratusz spotkanie miało na celu zakończenie ciągłego mówienia o Zalewie, ucięcia niekończących się dyskusji i wypracowania konkretnego planu działań. Jako Klub znajdujący się w mniejszości, nie posiadający mocy decyzyjnej tylko poprzez takie spotkania będące próbami przekonywania i nacisku możemy wymóc podjęcie przez burmistrza i jego zaplecze realnych ruchów. I to się udało. Wspólnie z burmistrzem i obecnymi na spotkaniu radnymi ustaliliśmy punktowy plan działań na rok przyszły i lata kolejne. Pisanie, że „dyskusja nie wiele wniosła” jest dla nas krzywdzące bo gdyby taki plan przyjęto w poprzednich kadencjach dzisiaj samorząd podejmowałby się jego stopniowej realizacji. Dziś Klub Ratusz stara się na tyle na ile pozwala nam układ sił w radzie (przypomnę, że jest nas 3 osoby na 15) nadrabiać zaległości minionych kadencji.

Chciałbym aby zalew już dzisiaj wyglądał pięknie i tętnił życiem, by tak jak dawniej stanowił miejsce rekreacji, wypoczynku i zabawy. Wiem jednak, że oprócz mojego „chciejstwa” są jeszcze normy, przepisy, procedury a także pewne grupy społeczne i radni z konkurencyjnych komitetów których musimy przekonać do swoich racji i wypracować kompromis niezbędny do podjęcia działań. Na szczęście ten etap mamy już za sobą gdyż na wspomnianym „sabacie” zawarto konsensus, przymierze, pakt -nazwa jest kwestią drugorzędną- że zostanie przyjęta koncepcja zagospodarowania zalewu (ogólna i szczegółowa), potem w ciągu 9-10 miesięcy przygotowana dokumentacja techniczna i następnie realizacja zadania. Do końca 2012 roku nad zalew będzie mógł wejść inwestor który zajmie się dawną restauracją a w 2013 roku ruszy realizacja pierwszego etapu zadania. Temat został „pchnięty” do przodu i tylko złośliwość, osobiste animozje lub uprzedzenia mogą sprawiać, że niektórzy chcą zminimalizować i zdyskredytować znaczenie tego „sabatu”. Śmiem stwierdzić więcej: W celu poprawy sytuacji w gminie Ratusz musi zwoływać takie „sabaty” częściej np.: „sabat wokół terenu po kotłowni”, „sabat wokół zagospodarowania górki”, „sabat wokół placu po przedszkolu” itd. Spokojnie!Zrobimy to, ale nie wszystko naraz. Ratusz też ma swój plan działań który skrupulatnie realizuje i z którego rozliczy się przed końcem kadencji.
 -----
* niestety gazeta już się nie ukazuje.