niedziela, 3 sierpnia 2014

O praniu “brudów” Wiesława Ordona słów kilka. Replika na tekst z “Naszych Spraw”

To, że Wiesław Ordon używa finansowanego z naszych podatków pisma „Nasze sprawy” do swojej prywatnej walki politycznej jaką toczy z opozycją, nikogo już nie dziwi. Smutne, że w ostatnim numerze „pisma samorządowego” oprócz tej prywaty pozwolił sobie na kłamstwa i manipulacje w odniesieniu do opozycji. Żaląc się na to, że jego uczynki są skrupulatnie prześwietlane, przekazuje w świat quasi-gangsterskie przesłanie  „Czy swoich brudów nie powinniśmy prać we własnym domu?.
Wielu mieszkańców pyta nas, dlaczego burmistrz Wiesław Ordon zaczął używać pół-mafijnego języka? Dlaczego mówi “donosach” i powołuje się na charakterystyczne dla osób z półświatka “zasady” o załatwianiu ciemnych spraw jedynie „w kręgu wtajemniczonych”. Czy zapomniał o zasadach jawności, przejrzystości i transparentności w życiu publicznym, które jeszcze niedawno sam wygłaszał? Czy druga kadencja aż tak go zdemoralizowała? Kiedy Nowa Dęba przestała być “Przejrzystą Gminą“?  Szanowni Państwo. Odpowiedź na te pytania każdy musi sobie udzielić sam. W niniejszym tekście chcemy się jedynie odnieść do bzdur i przekłamań jakich Wiesław Ordon dopuścił się w wydawanej i kolportowanej za gminne pieniądze gazecie.
Drodzy Czytelnicy!
Odpowiadając na pytanie „Czy swoich brudów nie powinniśmy prać we własnym domu?” trzeba sobie powiedzieć jasno i wyraźnie: „Brudów” Wiesława Ordona i Zygmunta Żołędzia nie da się wyprać „we własnym domu” bo im z oczywistych powodów nie zależy na rzetelnym wyjaśnieniu afer i przekrętów na miejskich inwestycjach, a jedynie na wybieleniu się i utrzymaniu na stołkach. Pod płaszczykiem troski o interes gminy, chcą by ich sprawki zostały zamiecione pod dywan, by móc dalej żerować i beztrosko uprawiać radosną twórczość na kredyt.
Przecież jeszcze w grudniu 2013 roku, burmistrz Wiesław Ordon wzywał mieszkańców by nie wierzyli -w jak to określił- „rewelacje” radnego Marka Ostapko, który od samego początku wskazywał na nieprawidłowości do jakich doszło na miejskich inwestycjach. Dzisiaj burmistrz Ordon zmienia swoją opowieść i nie próbuje już wmawiać zdezorientowanym mieszkańcom, że nic się nie stało. Przyznaje natomiast że są „pewne problemy”, które oczywiście nie są jego winą… Podkreślić jednak należy, że to wyznanie spowodowane byłokontrolą Urzędu Marszałkowskiego, która nie zostawiła na burmistrzu suchej nitki i wskazała na niedopełnienie obowiązków oraz złamanie prawa. Gdyby nie ta kontrola burmistrz Wiesław Ordon dalej okłamywałby opinie publiczną, że na dobrą sprawę nic złego się nie stało. Dziś trwa główkowanie jak nie przebudowywać plant przed wyborami i jednocześnie “wyrwać” wstrzymany 1 milion złotych dotacji.
O tym jak nie chcieli „prać brudów we własnym domu”
Wiesław Ordon żali się, że o „brudach” informowana jest prokuratura i instytucje zewnętrzne. Trzeba w takim razie przypomnieć co mówił w grudniu 2013 roku kiedy to podjęto próbę „wyprania brudów” w kręgu radnych, czyli właśnie „we własnym domu”. Na sesji rady miejskiej z charakterystyczną butą w głosie wykrzyczał: „Jeśli obaj panowie posiadają informacje wskazujące na złamanie prawa przez burmistrza lub jego pracowników, to ich obowiązkiem jest zgłosić to do odpowiednich organów ścigania.”. Nie chciał więc zamkniętej dyskusji lecz wyzywał do otwartej walki. I dzisiaj niczym faryzeusz podnosi „rejwach”, że jego „brudy” ujrzały światło dzienne. Przyznać trzeba, że metody manipulacji ludźmi opanował do perfekcji.
Ponadto należy planty przed i poprzypomnieć, że w listopadzie gdy tylko otrzymaliśmy ekspertyzę dotyczącą plant została ona przedstawiona zastępcy burmistrza, który zajmował się tą inwestycją. Po jej przeglądnięciu powiedział on, że każdy może sobie zlecić przygotowanie takiego dokumentu dając do zrozumienia, że nie mamy o czym rozmawiać. Jeszcze wcześniej gdy radny Marek Ostapko poinformował burmistrza, że na jednej z prywatnych działek może znajdować się kostka granitowa pochodząca z rozbiórki ulicy Żeromskiego, burmistrz wysłał pismo radnego do prokuratury, aby ten musiał się tłumaczyć: co to za działka, jak zrobił te zdjęcia, jak się tam dostał, skąd o tym wiedział itd. Radnego nie wpuszczano także na gminny magazyn przy ul. Leśnej, stwarzano trudności gdy chciał zapoznać się z dokumentami dotyczącymi realizowanych inwestycji. To wszystko pokazuje że wśród burmistrzów nie było woli do rozwiązania problemu wspólnymi siłami, a wręcz rodzaj jakiegoś nieracjonalnego uporu. Radny Marek Ostapko wysyłał także pisma do przewodniczącego komisji rewizyjnej by zajęła się tymi tematami. Przewodniczący tej komisji radny Jan Flis, nie raczył nawet odpisać. Co w tej sytuacji miał zrobić radny Marek Ostapko, którego mieszkańcy pytali o liczne nieprawidłowości? Miał w imię dobrego samopoczucia panów Ordona i Żołędzia zaprzestać wykonywania swojej funkcji radnego? W konsekwencji zgodnie z życzeniem i zwyczajem zapoczątkowanym przez Wiesława Ordona radnemu Markowi Ostapko nie pozostało nic innego jak szukać wyjaśnienia sprawy poza wykazującymi złą wolę władzami gminy.
Szanowni Państwo!
Faktem, że „brudy” Wiesława Ordona i Zygmunta Żołędzia ciążą naszej Gminie. Dość tych „brudów” ma nawet otoczenie burmistrzów, które jak czytamy w „Naszych sprawach” zadaje pytania czy to wszystko było potrzebne. Każdy kto ma odrobinę przyzwoitości wie, że „brudów” władzy, nie da się „wyprać” dopóki te władze zajmują swoje stanowiska i mają wpływ na to by zaciemniać całą sytuację. Afery i przekręty na nowodębskich inwestycjach będzie można rzetelnie wyjaśnić po dopiero po wymianie obecnej ekipy rządzącej, co najprawdopodobniej nastąpi już w listopadzie.